– Jadę do hotelu przebukować bilet do Polski – powiedział Paweł Fajdek po eliminacjach do olimpijskiego finału rzutu młotem. Wygrał je Wojciech Nowicki wynikiem 77,64 m.
Aby być pewnym miejsca w gronie czołowych 12 zawodników, należało uzyskać co najmniej 76,50.
Nowicki jest jednym z zaledwie dwóch młociarzy, którzy pokonali tę granicę. Drugim jest Białorusin Iwan Cichan – 76,51. W finale dołączy do nich 10 zawodników z najlepszymi rezultatami.
Nie będzie wśród nich dwukrotnego mistrza świata Pawła Fajdka, który w eliminacjach uzyskał 72,00 m, zajął 17. miejsce i niespodziewanie pożegnał się z rywalizacją.
„Przede mną najtrudniejszy okres w moim życiu. Nie pamiętam nic, co wydarzyło się w trakcie konkursu. Mili państwo, chciałbym państwa bardzo przeprosić. To, co się wydarzyło, jest dla mnie bardzo trudne. To jest najgorsze, co może przytrafić się sportowcowi. Wszyscy, którzy trzymali za mnie kciuki – bardzo Wam dziękuję” – powiedział Fajdek w wideo zamieszczonym na swoim na profilu na Facebooku.
Po eliminacjach Wojciech Nowicki powiedział: „Jestem zmęczony od tego gorąca, muszę jechać i odpoczywać. Nie wiem, czy wygranie eliminacji to dobry znak. Po prostu zrobiłem swoje, bo to był cel, by dostać się do finału.
Szkoda Pawła Fajdka, bo myślałem, że razem wystartujemy i będziemy walczyć o medale. Chwilę rozmawialiśmy ze sobą chwilę, widać było, że to nie był ten Paweł, co zawsze. Największa impreza tego sezonu robi swoje.
Ja też nie mogę zaliczyć tego startu do udanego, bo ciężko mi się kręciło. Technicznie mi to nie wychodziło, ale jakoś podołałem. Teraz trzeba się skupić. Nie patrzę na to, że teraz droga do medalu może być łatwiejsza.
Są jeszcze inni zawodnicy, na pewno rywale też będą mocni. Nie nastawiam się na nic. Chcę przyjść robić swoje i zobaczyć, ile poleci.
W środę, po zwycięstwie nad Chorwacją 30:27 piłkarze ręczni awansowali do półfinału turnieju olimpijskiego, odpadli jednak z turnieju po przegranej z Amerykanami 0:3 siatkarze.
Szczypiorniści rozegrali najlepszy mecz na brazylijskich igrzyskach. Wspaniale bronił Piotr Wyszomirski, Karol Bielecki był praktycznie nie do zatrzymania, rzucając 12 bramek, a siedem trafień zaliczył Krzysztof Lijewski. Biało-czerwoni w pełni zrehabilitowali się za wysoką porażkę (23:37) podczas rozgrywanych w styczniu w Polsce mistrzostw Europy. W piątek w półfinale zmierzą się z Danią, która łatwo uporała się ze Słowenią 37:30.
“Zagraliśmy bardzo konsekwentnie i mądrze. Tak się złożyło, że akurat ćwierćfinał był najlepszym meczem w naszym wykonaniu w tym turnieju. Na razie się nie podniecamy, bo nic nie mamy” – powiedział Bielecki.
Podopieczni Tałanta Dujszebajewa są już o krok od podium. Dotychczas jedyny medal olimpijski w tej dyscyplinie sportu – brązowy – wywalczyli Polacy w Montrealu w 1976 roku.
Siatkarze bez emocji oraz bez większej walki przegrali z Amerykanami 0:3 (23:25, 22:25, 20:25) i po raz czwarty z rzędu pożegnali się z turniejem olimpijskim w ćwierćfinale. W Atenach (2004) ulegli Brazylijczykom, w Pekinie (2008) – Włochom, a w Londynie (2012) – Rosjanom. “Klątwa ćwierćfinałów” trwa więc dalej, mimo że do Brazylii biało-czerwoni przyjechali jako mistrzowie świata.
Źródło: http://kurier.pap.pl