W dniu 27 października w Instytucie Piłsudskiego w Ameryce odbyło się spotkanie autorskie z Barbarą Caillot i Aleksandrą Karkowską, autorkami książki “Marsz, marsz Batory”. Książka powstawała w latach 2017-2019 i jest zbiorem oryginalnych opowieści zarówno pasażerów, jak i załogi z podróży legendarnym i majestatycznym transatlantykiem, jakim był M/S Batory (Motor Ship Batory).
Autorki spisały oryginalnie usłyszane historie osób, nie zmieniają ich słów, nic nie dodają, oprócz wstępu. Udało im się odnaleźć i porozmawiać z 50 pasażerami „Batorego” oraz członkami załogi, którzy podzielili się z nimi swoimi wspomnieniami i przeżyciami z rejsów. Dla wielu bohaterów tej książki to była podróż życia, podróż w jedną stronę, czyli na emigrację.
Wśród osób do których dotarły Autorki było 10 osób z załogi. Kapitan Pszenny wspominał “Najtrudniej przewozi się ludzi i śledzie – śledzie, bo się psują, a ludzi, bo marudzą”. Kapitan Pszenny i Kapitan Pospieszyński byli z pierwszego rocznika powojennego Szkoły Wyższej Morskiej, czyli w 1947 roku skończyli szkołę morską i od razu zostali wysłani do Antwerpii, gdzie był powojenny remont Batorego, wsiedli na statek i nim płynęli. Kapitan Krzysztof Majsner dowodził ostatnim rejsem Batorego do Hongkongu w 1971.
M/S Batory został zamówiony przez polski rząd w 1935 roku, wraz z drugim bliźniaczym transatlantykiem Piłsudskim. Piłsudski zatonął na początku II wojny światowej, czyli pływał 4 lata. MS Batory nazywany był Lucky Skip, w 1936 roku rozpoczął swoje transatlantyckie rejsy. Batory pływał przez 33 lata, odbył 222 rejsy przez Atlantyk, przewiózł przez Atlantyk około 270 tysięcy pasażerów. Miał 10 pokładów, 3 pod wodą dla mechaników, 7 dla turystów. Na pokładzie znajdowało się 1 tysiąc osób, z czego 700 stanowili pasażerowie, a 300 osoby pracujące na statku. Z tej trzysetnej liczby 50 osób to była typowa załoga statku, a pozostali to obsługa. Na Batorym było całe “miasto”, był szpital, pralnia, magiel, szewc, cukiernia, piekarnia, masarnia, w kuchni byli specjaliści od kanapek i od zup, od mięs pieczonych i od ryb. Na balu kapitańskim, na koniec rejsu było wniesienie artystycznie przygotowanych lodów. Początkowo Batory przypływał do Hoboken, a potem już na Manhattan na Pier 88. W czasach zimnej wojny Batory musiał odpuścić rejsy do Ameryki, bo Amerykanie bali się przewożenia szpiegów i bomb. Wtedy jeździł do tropikalnych zakątków świata. Po zimnej wojnie Batory wrócił na Atlantyk, ale wtedy zmienił port i dopływał do Kanady.
Podróż z Polski do Ameryki na M/S Batorym trwała 8,5 dnia.
Wysłuchajcie relacji audio: