Po wejściu w życie proponowanej przez zarząd woj. śląskiego uchwały antysmogowej jakość powietrza w regionie powinna być lepsza już w kolejnym sezonie grzewczym – oceniają eksperci. Zaznaczają, że wiele będzie zależało od samych mieszkańców.
Podczas poniedziałkowej sesji sejmiku prezentowano projekt uchwały antysmogowej, przyjętej w ubiegłym tygodniu przez zarząd woj. śląskiego. Właśnie rozpoczynają się konsultacje społeczne tego dokumentu, który przewiduje m.in. wymianę kotłów i zakaz stosowania paliw, których spalanie powoduje znaczną emisję trujących substancji do atmosfery.
Wśród ekspertów wydających opinie na temat projektu uchwały była geolog dr Iwona Jelonek z Wydziału Nauk o Ziemi Uniwersytetu Śląskiego, która na co dzień zajmuje się problemem niskiej emisji. Zaznaczyła, że zanim uchwała wejdzie w życie, każdy mieszkaniec województwa będzie mógł wypowiedzieć się na temat zawartych w projekcie regulacji. Oceniła, że zawarte w projekcie ramy czasowe są „realne, wykonalne i mierzalne”.
Dr Jelonek podkreśliła, że poprawa całego ekosystemu nie nastąpi z dnia na dzień ani nawet z roku na rok. „Badając gleby, wody, a także zdrowie naszych mieszkańców sądzę, że to co najmniej będzie 5-10 lat. Być może jestem pesymistką, ale wolałabym wyznaczyć dłuższy dystans czasowy niż obiecać coś, co nie będzie realne do wykonania” – powiedziała.
Wyjaśniła, że chodzi o naprawienie tego, co „już zepsuliśmy w ekosystemie”. Jeśli chodzi o normy zanieczyszczenia powietrza, zmiana powinna być odczuwalna wyraźnie już w kolejnym sezonie grzewczym. „Jeśli oczywiście będziemy odpowiednio, racjonalnie wypełniać wszystkie zapisy, ale nie jako urzędnicy i naukowcy, ale my – jako mieszkańcy” – zaznaczyła.
Lekarka ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu Aneta Ciślak powiedziała, że nie ma żadnych wątpliwości, że jakość powietrza ma istotny wpływ na zdrowie mieszkańców aglomeracji. „Mamy twarde dowody naukowe, że jest większa liczba hospitalizacji z powodu zawału serca, udaru mózgu, zatorowości płucnej. Częściej hospitalizowani są pacjenci z migotaniem przedsionków, częściej stwierdzane są zgony, także z przyczyny sercowo-naczyniowej, kiedy normy zanieczyszczeń powietrza są przekroczone. Również wielu pacjentów z chorobami serca i naczyń trafia do poradni lekarza rodzinnego” – wyliczała.
Według przedstawionych przez ekspertkę danych, gdy jakość powietrza jest bardzo zła, liczba zawałów serca rośnie o 12 proc., udaru mózgu – do 16 proc., zatorowości płucnej – do 18 proc., a hospitalizacji z powodu migotania przedsionków jest nawet o 22 proc. więcej. Pacjenci częściej korzystają też z pomocy w placówkach podstawowej opieki medycznej, a śmiertelność z przyczyn sercowo-naczyniowych jest o 8 proc. wyższa.
Źródło: Kurier PAP http://www.kurier.pap.pl