Amerykański sekretarz stanu włącza się w wysiłki na rzecz uspokojenia sytuacji w Izraelu i Autonomii Palestyńskiej. Antony Blinken poleciał do Ramallah oraz do Jerozolimy i będzie rozmawiać z obiema stronami konfliktu. Amerykański polityk przylatuje na Bliski Wschód w kilkadziesiąt godzin po fali zamachów w Jerozolimie.
Najnowsza eskalacja konfliktu na Bliskim Wschodzie to efekt ostatnich miesięcy napięć między Izraelem a Palestyńczykami. W prowadzonych systematycznie od wielu miesięcy przez izraelską armię najazdach na palestyńskie osiedla w ubiegłym roku zginęło ponad 200 Palestyńczyków.
W ubiegłym tygodniu żołnierze zabili dziewięć osób w palestyńskim obozie dla uchodźców w Dżeninie na Zachodnim Brzegu. W piątek w odpowiedzi palestyński ekstremista zabił siedem osób w synagodze we wschodniej Jerozolimie. W sobotę 13-letni Palestyńczyk w dzielnicy Silwan w Jerozolimie ranił dwóch Izraelczyków. Każdej nocy w arabskich dzielnicach miasta dochodzi do starć Palestyńczyków z policją.
W odpowiedzi, izraelskie władze zapowiedziały, że rozszerzą Izraelczykom dostęp do broni. Będą też odbierać obywatelstwo oraz prawo do opieki socjalnej rodzinom Palestyńczyków, którzy dokonują ataków. Skrajnie prawicowy minister do spraw bezpieczeństwa Itamar Ben Gvir chce nawet otoczyć murem arabską część Jerozolimy.
Izraelska policja zatrzymała dotąd 42 osoby, które miały mieć związek z piątkowym zamachem na synagogę w Jerozolimie.
/IAR/RadioRAMPA/